Czyli o tym, jak zabezpieczyć wolność do tworzenia + polecajka serialowa na Święta
> Innowacje to proces twórczy i potrzebuje wolności
> Na taką wolność można spojrzeć praktycznie – uczy o tym drugi sezon The Bear na Disney’u
> Bez dobrej organizacji i ochrony wolność wpadnie w codzienny harmider
Wolność ma swój organizacyjny wymiar
Twórczość, czy innowacje wymagają wolności. Ale co to właściwie oznacza wtedy, gdy mówimy o kreatywności w strukturach, które mają swoją budżety, deadline’y i bilanse przychodów i kosztów. W takim kontekście z pewnością nie można mówić o wolności od tzw. celów biznesowych. Na koniec roku – któregoś roku 😉 – musimy w końcu zobaczyć zysk.
Taka wolność do innowacji w firmie ma swój konkretny praktyczny wymiar, co możemy dość dobrze zaobserwować oglądając drugi sezon serialu The Bear na platformie VOD Disney’a. Zresztą, oba sezony są dobre – warte zobaczenia podczas przerwy Świątecznej – ale to ten drugi dobrze pokazuje o co chodzi z tą wolnością dla innowacji, gdy budżety muszą się spiąć.
Bez wielkich spoilerów – główny bohater tego serialu postanawia przekształcić lokalną knajpę w restaurację z prawdziwego zdarzenia. W taką, która w pierwszym roku działalności dostanie gwiazdkę z restauracyjnego nieba – czyli gwiazdkę Michellin. I, żeby do tego doprowadzić – zaznaczam, że relacjonuję w dużym skrócie – uruchomione zostają dwa procesy.
Chcesz się dowiedzieć, jak wpleść wolność do tworzenia w proces kreatywny? Sprawdź szkolenie Design Thinking Intro!
Proces wdrożenia, czy proces tworzenia?
Po pierwsze trzeba po prostu zrobić remont, zmienić wystrój, rozbudować kuchnię. W tym procesie jest, jak na placu budowy – bo to jest po prostu plac budowy – ściany się walą (dosłownie, bo budynek nie jest pierwszej świeżości) i trzeba je ponownie stawiać. Trzeba ogarniać różne systemy bezpieczeństwa, na które trzeba dostać różne pozwolenia i bez których nie można rozpocząć działalności restauracyjnej w Chicago (bo tam akcja ma miejsce). Widzimy klarowny (w miarę) harmonogram i jasne cele, które da się dość dobrze opisać. I widzimy dużo działania – dużo, głośnego działania. Harmider po prostu.
Taki proces oczywiście wymaga też kreatywności jakiegoś rodzaju, ale bardziej chodzi tu o spryt, zaradność i szybkość – żeby zrealizować dobrze rozpisany plan.
I jest drugi proces, który – jak widzimy w serialu – jest z tego harmidru wyłączony. Jest od niego wolny! To proces tworzenia menu. Czyli podstawy tego, za co dostaje się (bądź nie) upragnioną gwiazdkę.
Ochrona wolności w firmie
Jak bohaterowie tworzą menu? Nie, nie siadają przy stole i nie wymieniają się swoimi pomysłami na to, co w takim menu się ma znaleźć. I nie! Nie robią tego w godzinę, czy dwie – to trwa tygodniami, ma swój rytm i swoje tempo. Tak, jak remont ma swój głośny rytm i charakter tak w tym drugim przypadku raczej doświadczamy spokoju, zadumy – takiej jakby medytacji. Bohaterowie rozmawiają o jedzeniu, dyskutują różne z nim powiązania osobiste (własne historie), chodzą po różnych restauracjach i smakują jedzenia zapisując wrażenia sensoryczne. Nie chodzi o podkradanie pomysłów konkurencji – chodzi o poszerzanie własnych horyzontów i przełamywanie własnych nawyków myślowych.
A cukiernik – i to jest wg mnie hit! – odpowiedzialny za desery jedzie na staż do Kopenhagi. Po co? Żeby doświadczyć zupełnie innego kontekstu kulturowego kreowania deserów. I znów – nie jedzie tam, żeby ukraść przepis na deser – jedzie, żeby doświadczać, obserwować, uczyć się, słuchać.
Innowacja się wyłoni
Co ważne – nie ma konkretnego deadline’u na powstanie menu. Znaczy – wiadomo, że ma powstać jakiś czas przed otwarciem restauracji 😊. Ale nikt nie mówi, że to ma być jutro, czy pojutrze. To jest clue – menu wyłoni się w procesie jego tworzenia. Mam wrażenie, że jest to cecha wspólna większości innowacji – one się po prostu wyłaniają z dobrze poprowadzonych procesów twórczych.
Tworzący menu dopóki są w procesie trwają w ambiwalencji – bo nie wiedzą, jak ono będzie wyglądało dopóki się nie wyłoni. Towarzyszy temu pewne napięcie, ale ono zdaje się nie wywracać wolności tworzenia do góry nogami. Są tarcia między tworzącymi, ale nikt nie zaburza procesu.
Ten proces nie jest uwikłany w stawianie ścian, remonty podłogi, czy zamawianie lodówek do nowego wnętrza.
Tworzący menu zdają się wiedzieć, że ochrona serca restauracji przed codziennym harmidrem zwiększa szanse, iż autorzy będą na tyle wolni w swoich rozważaniach, że uda im się odczuć zdziwienie i zadziwienie jednocześnie.
Zadziwienie nie ma racji bytu w toku remontów – tam jest krzyk, harmider i gaszenie pożarów. Wolność od tego, uruchamia pewien kontemplacyjny charakter pracy naszego umysłu – obserwujemy, zadziwiamy się i nie oceniamy. Dumamy. Aż coś się wyłoni…
I to jest właśnie wstęp do innowacji!
Design Thinking, to metoda która w swoim procesie ma zaplanowaną taką wolność do tworzenia. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, to zapraszam Cię do obejrzenia nagrania webinarium “Co to jest ten design thinking?” lub pobrania darmowego ebooka “Design Thinking. Od klienta do człowieka“.
Jan Strycharz – ekonomista, trener Design Thinking, badacz z 10-letnim doświadczeniem w badaniach jakościowych i ilościowych, ekspert ds. tworzenia i wdrażania innowacji.
W tekście wykorzystano zdjęcia:
1. Serghei Savchiuc on Unsplash
2. Kevin Grieve on Unsplash
3. Jay Wennington on Unsplash